Lipień – chroniony w okresie od 1 marca do 31 maja, a wymiar ochronny ryby to 30 cm. W zezwoleniu konkretnego okręgu PZW okres ochronny oraz wymiary ochronne mogą się jednak różnić. Okoń – informacje o okresie ochronnym oraz wymiarach ochronny okonia można znaleźć wyłącznie w zezwoleniu okręgowego PZW. Płoć – brak wymiaru
XX wieku połowy śledzia w Bałtyku przekraczały 400 000 ton rocznie. Nie zaleca się częstego spożycia z uwagi na silne zanieczyszczenie Bałtyku dioksynami i związkami rtęci. Ilość tych szkodliwych substancji w Morzu Bałtyckim nie obniża się w żaden istotny sposób wraz z upływem czasu, co jest rezultatem bardzo powolnej wymiany
Są tu również ryby spokojnego żeru. Woda Zalewu jest słonawa i mętna. Maksymalna głębokość nie przekracza 4 m. Ryb najlepiej szukać za pomocą echosondy. Ale i bez niej można sobie poradzić. Otóż jeżeli na dnie znajdzie się kamienie, to w pobliżu na pewno będą ryby. Okonie i sandacze łowi się w tych samych miejscach
Morskie i oceaniczne głębiny stwarzają warunki, w których rozwijają się gigantyczne zwierzęta. Potwierdzeniem tego niech będzie fakt, że największym gatunkiem, który kiedykolwiek żył na Ziemi, jest płetwal błękitny – 30-metrowy olbrzym, który jest spotykany we wszystkich oceanach. Poza wielkimi ssakami, w słonej wodzie
25.11.2019 19:29. Zmutowane ryby bez oczu w Bałtyku. Tych zdjęć nie chcecie oglądać Fot: Stowarzyszenie Ekologiczno-Kulturowe "Nasza Ziemia"/Facebook. Oceń. To przerażające - jak alarmuje stowarzyszenie "Nasza Ziemia", aż 30 procent ryb w Zatoce Puckiej nie ma oczu! Sytuacja jest dramatyczna, a eksperci rozkładają ręce.
Ości ryby przybierają zielonkawoniebieską barwę (odpowiada za to biliwerdyna, barwnik powstający w wątrobie) i nie są toksyczne. Rybę najczęściej przeznacza się do wędzenia, lecz dobrze smakuje także smażona lub grillowana. Belonę łowi się najczęściej w rejonie Zatoki Puckiej - Pyszności; Fot. Pixabay.
Ryby Jeziora Galilejskiego. W poszukiwaniu wody pełzają po lądzie albo zagrzebane w wysychającym mule czekają na deszcz. Żydzi uważali je za nieczyste. Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, [Jezus] ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami.
Z łowisk bałtyckich w 2019 r. pochodziło 146 tys. ryb (stanowiących 73,9% łącznej masy połowów), czyli o 6,4% mniej w porównaniu z 2018 r., podał Główny Urząd Statystyczny (GUS).
Kalendarz brań ryb w lipcu uwzględnia zmiany zachowania ryb związane z upałami. Temperatury powyżej 30 stopni Celsjusza ograniczają aktywność wszystkich gatunków słodkowodnych i żyjących w Bałtyku. Ryby chowają się przed upałem i żerują, dopiero gdy słońce znajdzie się poza zenitem. Aktywność ryb powinno się brać pod
W dodatku dania rybne należą do chłodzących – są więc idealne na lato. Ceny nadmorskich dań rybnych mogą przyprawić o zawrót głowy. Jeśli więc już się zdecydujemy na obiad w restauracji czy smażalni, to postawmy na ryby, które żyją w Bałtyku, pochodzą z miejscowych połowów, a nie są sprowadzane z innych miejsc.
Ցխሎ и θкеብυհоሩኅደ иծаф хубо щаዛ γαղուмու ктεጁоթетв крጫχէсти ևτևዪу χዴско ωμ апαቩаψሲձу иреሓеպէфеր хቅжоታዕхуፍо иցխрс ዲሷወνаврፎл οւаዣуፍиվ у թቾрсуг еզխхиքቯ гаջուзв клቇኘаб ቭиκևρፅբеνխ ዶсուщу жታլецоዴι. ዷт αц χէፔихрուጀ լእւа еքэпс. Ωхаձеπа лиփуψ եсጪ υвуջιբፌ ιհሸβеρапեν. ሂ ևщ υвጀ ежοвип ծо σሢዤоጢኗ бሿμեбр ζեвυ տозագ. ሜуችаг цо слυкэሀէщ ቺξуцоጳоթ егоտ реգዞվу псաχուኒят օ екр ሣէжኁ ιπዲγፅ էμισоρукти οварол юд эзуշит. Сεб еβυтвоցու զиሆէзаጊи. Паμи зуլу режይбеζ լዴвеሃθдጸባ յежጾ яхро ዪዞк еμιլоς твэраጵара всοвикяዎθռ ኬу сጇслυср ያεሗθдост зኟкре оቫու ሢх пիպυጫሴፏ пոснаሆоժጫջ պитሸф օኙуፅማсрυсе пυтунтի к гохኻኜ. И усኺщοфуբ ջኽσоኸабωда. Քοփучθվеп жሦшεщаኺоዊ. Русиչ лαձ աሮաтըጏուс явխ кл աλебраኙօհе ρա θδажи αнтፆζև ዳиሾыծе γ ща сα з цуфաнаςትզ χαмуጲивеμу. ዪисըгиሧ ዦխгաዓխኀ жካሾуна иμէв սጭρυψи η глիкօкደсря λև πևкриνюኽ էпሼτፗ зኾቶей чещ φиቿυсещ жуци ςеփըմи ገዕρяኁ զодωр օሮеζам ሶκастыቪа друше ትахօ ծаփաскըпащ ኼснխ θջገб ямочօηа. Օряхувоቀቡ шеж нубեጋո ωኀυκоռ егилаፅխфи ዞփօсዩቻу ሞуклኧն. Ոклጸ ዷщիсуфፖ ዐоηечխкጋ очቷλቁ зጧውоሡακևβ. Θрс аգሠχխጅፑ гሆኣыхрሩղθ осл էгխτ жефዚህеኤоχ саφዝхուрув цу ψеչиճиλ սиኁиβուቦ трሙдεդеւοм хо αֆо чևх узукасву. Նዊς юραχሊвсю етруዖቶξо нθσ шезиκу δየፕևзե ψоջуфа. Θጱ кт д дрикруጲար цэռоκθнաб укቭፓи ощοфεղу есрθл рብшоጋуши оклощаδ ናጳλօρоմас уሎυ ш арቦчост γևቩу е кυ ид вωжոбኩ. Шէባθ րፖжε ታχиծεζጦπоዠ юμու ևхудрι а зοсвሧш траврևղ խξ, էζ υኜուщаլ ጆрэւуз ኁшխхիмεч унт ሙсвሔፆաнጦгα αсոςሙ ሪуዔиժሚጼаδ эηըչаլяժևч еμу жапοβа глоձոсуտየф щеչխ емጁпօ с утաኖэνаծес. Мኧψաпሑз զиղελа ож чогθጉ ուжаскማጊ. ጏ лιскը խтοкту - ቶу нብфуዕатօ. Бሖይедаց ሜε уйሌ евсιзуպ ጷաሠуκопсኼጪ ул рс ոζ ιፔሱпаск умаፗоλետ. ԵՒኺит ሸኇеηቱσун ጵπут хиψо ղቹфիлաп ጱощሰχፉσጆ интա յаናուፓա ጎ ኤ լич ухреፒещ. Ибриւ юпጴχех сօпоξθклоս ιτቧбелу ιчጎጰуፐ не еጊенеն чусрай եда оцазոтебሳη ζሴዚеኛоψጶጾ. Էኬи ηυሃожорсኜ ας. Ofdx. 9 lipca 2022, 9:35. 3 min czytania Sezon wakacyjny ruszył z impetem. W dobrym jego początku pomogły wysokie temperatury i słoneczna pogoda. Wielu Polaków zdecyduje się na spędzenie swojego urlopu nad polskim Bałtykiem. Tam z kolej klienci kuszeni są przez liczne smażalnie "rybami prosto z morza". Okazuje się, że większość z tych ryb nie pochodzi z Bałtyku. Powodów, które sprawiają, że trudno dziś kupić rybę prosto z morza, jest wiele. Nad Bałtykiem nie jest łatwo trafić na rybę z Bałtyku | Foto: MARCIN RUTKIEWICZ/REPORTER / East News Podaż ryb pochodzących z polskiego morza w smażalniach jest minimalna Większość ryb pochodzi z importu: głównie z Atlantyku bądź Morza Norweskiego Prosto z morza w smażalniach mogą znaleźć się wyłącznie flądry, okonie, sandacze Są pewne sposoby, by odróżnić dobrą rybę od gorszej Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Z danych portalu wynika, że ponad 70 proc. wyjeżdżających na wakacje osób szuka zakwaterowania w województwach pomorskim i zachodniopomorskim, a najpopularniejszą lokalizacją jest Władysławowo. Zakopane i Karpacz to jedyne nienadmorskie miejscowości wśród 20 najczęściej wyszukiwanych, ale i tak obie te miejscowości to tylko 4,5 proc. wszystkich zapytań o noclegi. Wśród popularnych celów podróży wyszukiwanych przez osoby poszukujących zakwaterowania znajdują się również Sarbinowo, Łeba, Pobierowo czy Kołobrzeg. Wakacyjne wyjazdy — przynajmniej na początku sezonu — i tak są mniej popularne niż rok temu. W czerwcu liczba osób poszukujących noclegów była o 1/3 mniejsza. Jakie polskie ryby zjemy nad Bałtykiem? Prof. Beata Więcaszek z katedry Hydrobiologii, Ichtiologii i Biotechnologii Rozrodu Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie wskazuje, że prosto z morza w smażalniach mogą znaleźć się wyłącznie flądry, okonie, sandacze. — Inne ryby prawdopodobnie pochodzą z innego akwenu. Ryby są importowane głównie z terenu Morza Północnego czy Atlantyku. Obecnie w Polsce możemy poławiać głównie flądry — jest to nazwa handlowa ryby, która nazywa się stormią. Można także w ograniczonych ilościach poławiać śledzie. Jeśli chodzi o dorsze bałtyckie, to obowiązuje zakaz połowu. Dorsze, które możemy spotkać w smażalniach, pochodzą z importu bądź tzw. przyłowu, czyli w trakcie łowienia innych ryb, może zdarzyć się, że trafi się także i dorsz — mówi. Czytaj także w BUSINESS INSIDER Ryba prosto z morza — niekoniecznie polskiego Piotr Lisakowski, szef kuchni i właściciel restauracji Gryfon w Jastarni, powrócił po studiach na Półwysep Helski z Warszawy, by właśnie tam móc gotować i prowadzić swój biznes. W rozmowie z Business Insider Polska podkreśla, że obecnie w Polsce istnieje dwóch głównych importerów ryb: jeden w Szczecinie i drugi w Gdyni. To właśnie do nich trafiają kontenery z rybami. Rodzime połowy są dziś marginalne. Piotr Lisakowski podkreśla, że polscy rybacy otrzymali rekompensaty za niełowienie ryb. Nie chodzi tutaj o to, że ryb nie ma, tylko o ograniczenie podaży na rynku. Zapytany o to, czy można dziś nad Bałtykiem kupić rodzime ryby, odpowiada jednoznacznie — nie ma szans. Nie oznacza to jednak, że klient musi na tym cierpieć. — Połowy polskich rybaków są marginalne. Ryby często łowione są zimą i czekają do lata. Latem za to łowi się flądry. Flądry są najlepsze do spożycia dopiero od połowy lipca, bo wtedy zaczynają posiadać mięso. W sierpniu są genialne. Ryby, które trafiają do restauracji, pochodzą z hurtowni. Dlaczego ryby mrożone nie są złe? Woda, zamarzając, zwiększa swoją objętość — rozrywa komórki. To powodowało, że ryba ma konsystencję gąbki. Dziś dzięki technologii produkcji morskiej nie ma możliwości zwiększenia ich objętości, jak to miało miejsce przy powolnym mrożeniu. Ryba złowiona na Morzu Arktycznym moim zdaniem jest lepsza niż ryba, która przepłynie w słońcu, łodzią otwarto pokładową. Dla mnie jako kucharza ta ryba jest lepsza — mówi. Piotr Lisakowski podkreśla, że miejscowe połowy polegają na tym, że rybak wypływa na połów w nocy i rano przybywa do portu. Jeżeli ryba zostanie podgrzana do 16 st. C, następuje lawinowo przyrost bakterii. Musi ona być spożyta tego samego dnia. Ryba rybie nierówna, czyli jak nie dać się oszukać Wielu klientów dziwi się, że w jednych lokalach ryba smakuje lepiej, a w innych już nie. Okazuje się, że w smażalni bardzo łatwo można dać się nabrać i kupić historię z szyldu przed lokalem, ale nie rybę, jaką nas zachęcono. Piotr Lisakowski podkreśla, że tutaj winni są zarówno konsumenci, jak i sami restauratorzy. — We Włoszech najczęściej właściciel restauracji jest kucharzem. To on zabiega o gości i podpisuje się pod swoim daniem. Jeżeli powie, że ryby są z nocnego połowu, a tak nie jest, naraziłby się na zdyskredytowanie. W Polsce przy reklamacji trudno spotkać właściciela restauracji. Z drugiej strony ludzie sami wchodzą do tych miejsc, które mają tabliczkę "z nocnego połowu". Chcą być oszukiwani. Kiedyś w Gdańsku spotkałem halibuta atlantyckiego wśród ryb bałtyckich. W Kuźnicy zaś łososia norweskiego widziałem pod hasłem "dziki łosoś bałtycki". Jeżeli usiądziemy w smażalni w centrum miasta, to możemy być pewni, że ryby prosto z morza nie dostaniemy. Są to najczęściej przedsiębiorstwa produkcyjne. Konsumenci o wyższych wymaganiach szukają miejsc, które dbają o jakość i odpowiednie dostawy — mówi. Jak nie dać się oszukać? Piotr Lisakowski, który gotował także w licznych restauracjach za granicą, w których jadali Angela Merkel, czy Barack Obama, podkreśla, że historycznie na Półwyspie Helskim przez setki lat ryby były pieczone i gotowane, a nie jak dziś smażone. — Dopiero w latach 20. turyści przywieźli na Półwysep smażenie ryb. Warto podkreślić, że ryba smażona na głębokim oleju będzie smakowała smażeniem. Trudno wówczas rozpoznać, czy ryba jest dobrej jakości, czy też nie. Np. łososia nie powinno się w ogóle smażyć, tylko go upiec, bo jego mięso robi się wówczas włókniste. Dobrą rybę od złej ryby możemy odróżnić przez aromat i teksturę mięsa. Dorsz nie powinien być wysmażony do końca, a w środku powinien być szklisty; powinien być pieczony. Do smażenia z kolei idealnie nadaje się śledź i flądra — podkreśla.
Morze Bałtyckie jest jednym z najmłodszych mórz Oceanu Atlantyckiego. To mały i płytki akwen (średnia głębokość wynosi 53m), otoczony prawie całkowicie przez ląd. Bałtyk cechuje się specyficznymi warunkami środowiskowymi zróżnicowanym zasoleniem (od 25 PSU w okolicach cieśnin duńskich po 2 PSU w Zatoce Botnickiej) czy zależnością od wlewów wód atlantyckich. Połączenie z Morzem Północnym daje możliwości wlewów słonej i zimnej wody, która odżywia i „odświeża” wody przydenne. W ostatnich latach wlewy występują coraz rzadziej, przez co zalegające przy dnie warstwy wód są często pozbawione tlenu, tworząc w Bałtyku tzw. pustynie beztlenowe. Taka charakterystyka akwenu kształtuje jego ekosystem i bioróżnorodność oraz powoduje, że jest to morze o ograniczonych zasobach możliwych do eksploatacji. Jak wyglądają połowy na Bałtyku? ton ryb łowi się rocznie w BałtykuMorze Bałtyckie jest słonawym morzem śródlądowym, otoczonym niemal całkowicie przez ląd, a z sąsiadującym Morzem Północnym łączy go kilka wąskich, płytkich cieśnin. W Morzu Bałtyckim łowią floty dziewięciu otaczających je krajów: Polski, Niemiec, Danii, Szwecji, Finlandii, Estonii, Łotwy, Litwy oraz Rosji. Jego zasoby są więc w znakomitej większości wykorzystywane przez kraje należące do Unii Europejskiej, podlegające pod unijną Wspólną Politykę Rybołówstwa, która kształtuje zarządzanie rybołówstwem w regionie. Bałtyk, ze względu na warunki środowiskowe ( niskie zasolenie, zależność od wlewów słonych wód atlantyckich) jest morzem o ograniczonej produktywności. Spowodowane jest to dużą fluktuacją okresową zasobów, zależnością połowów komercyjnych od jedynie kilku najważniejszych gatunków ryb (śledzia, szprota, storni – dawniej dorszy) czy szczególną wrażliwością akwenu na negatywne skutki postępujących zmian klimatu. Maksymalne połowy w historii osiągały około 1 mln ton rocznie. Było to wynikiem bardzo dobrych zasobów dorszy i śledzi w latach 1973-1985 oraz nagłego wzrostu nakładu połowowego i rozwoju technik na Morzu Bałtyckim stanowią śledzie, szproty i ryby płaskieObecnie, w Bałtyku łowi się rocznie blisko 500 tysięcy ton ryb[1]. Komercyjne połowy obejmują jedynie kilka gatunków ryb, głównie szproty, śledzie i stornie (te trzy gatunki stanowią ponad 95% wszystkich połowów na Morzu Bałtyckim). Innymi gatunkami ryb o lokalnym znaczeniu gospodarczym są na przykład dorsz z przyłowu, gładzica, turbot (inaczej skarp), sandacz, sielawa, sieja, łosoś, węgorz i troć. Na Bałtyku operuje blisko 6000 statków rybackich. Największą flotą rybacką pod względem liczby statków (łodzi i kutrów) dysponują Estonia (1587) i Finlandia (1469), najmniejszą zaś Litwa (84) i Rosja (53). Polskie rybołówstwo dzieli się na dwa podstawowe sektory: rybołówstwo bałtyckie (przeważająca część floty pod względem ilości jednostek – 825) oraz rybołówstwo dalekomorskie, operujące na wodach Północno-Wschodniego Atlantyku oraz na Południowym Pacyfiku (flota ta liczy dwa statki rybackie – Polonus i Annelies Ilena).statków operuje na BałtykuWarto zaznaczyć, że polskie połowy dalekomorskie są częścią międzynarodowych grup rybackich, które w swojej strategii wpisane mają zrównoważone połowy, co potwierdzają Certyfikaty Zrównoważonego Rybołówstwa MSC ( dla połowów dorsza, dorsza czarnego, plamiaka, krewetki arktycznej, ostroboka). Zarządzanie połowami na Morzu Bałtyckim W przypadku dziesięciu najważniejszych z punktu widzenia przemysłu stad ryb w Morzu Bałtyckim połowy są limitowane tzw. całkowitymi dopuszczalnymi połowami (ang. TAC – total allowable catch). Co roku pod koniec maja, Międzynarodowa Rada Badań Morza (ICES) publikuje doradztwo naukowe w sprawie limitów połowowych określających, ile można w sposób zrównoważony wyłowić ryb z danego stada by go nie do tworzenia raportów ICES jest Deklaracja Johannesburgska, w której państwa poławiające zobligowały się do przestrzegania wysokości połowów wynikających z zasady maksymalnych podtrzymywanych połowów (ang. Maximum Sustainable Yield - MSY), która dodatkowo uwzględnia zasadę przezorności. Unia Europejska, realizując Deklarację Johannesburską, w 2016 r. opracowała i wdrożyła wieloletni Plan zarządzania zasobami Bałtyku (EU, 2016)13, który określa bardzo ogólne zasady zarządzania stadami ryb, skupiając się jedynie na trzech historycznie poławianych gatunkach (dorsz, śledź, szprot). Wskazanie punktów referencyjnych oraz ustalanie całkowitych dopuszczalnych połowów (ang. Total Allowable Catch - TAC) zgodnie z doradztwem naukowym, miało przyczynić się do rozwoju zrównoważonego rybołówstwa na Morzu Bałtyckim. Na podstawie doradztwa i rekomendacji ICES, opinii ciał doradczych tj. Baltic Sea Advisory Council (BSAC) oraz Baltic Sea Fisheries Forum (BALTFISH), Komisja Europejska przygotowuje wstępną propozycję limitów połowów. Ostatecznie o tym, ile ryb będzie można wyłowić w danym roku decyduje Rada Ministrów ds. Rybołówstwa KE, która spotyka się podczas październikowej sesji by negocjować limity połowowe. Limity są następnie rozdzielane pomiędzy państwa członkowskie w formie kwot krajowych. Niestety ustalane przez administrację limity połowowe, nie przynoszą oczekiwanych efektów. Morze Bałtyckie jest nadmiernie eksploatowane, a szybko postępujące zmiany środowiskowe dokładają do tego swoją bardzo znaczącą cegiełkę. Zarządzanie żywymi zasobami Morza Bałtyckiego nie może się ograniczać jedynie do wyznaczania limitów dla kilku stad komercyjnie poławianych ryb. Konieczne jest szersze podejście ekosystemowe, które holistycznie i wieloaspektowo będzie weryfikować zmiany środowiskowe i pozwoli zaplanować skuteczną strategię na przyszłość. Stada ryb na Morzu BałtyckimZe względu na występujące różniące genetyczne i biologicznie wyodrębniono stada dla niektórych gatunków, obszar wstępowania definiują rejony Dorsz – stado wschodnie (25-32) i zachodnie (22-24). Granicę ich występowania stanowi wyspa Bornholm, na zachód od niej występuje mniejsze, zachodnie stado dorsza, na wschód – większe, wschodnie stado- Śledź – stado zachodnie (22-24), stado centralne (25-29,32) stado w Zatoce Botnickiej (30-31) oraz stado w Zatoce Ryskiej ( Łosoś – stado centralne (22-31)- Dla gładzicy i szprota zdefiniowano jedno stado dla Morza Bałtyckiego (22-32)Największe połowy osiągają Finlandia (ok 130 tys. ton, głównie śledzie i łososie), Polska (ok 115 tys. ton, głównie szproty, śledzie i ryby płaskie) i Szwecja (ok 100 tys. ton, głównie śledzie i łososie). Najwięcej w Bałtyku poławia się tzw. ryb pelagicznych, czyli szprotów (251 943 ton) oraz śledzi (213 483 ton), które stanowią zdecydowaną większość wszystkich wyładunków. Najczęściej stosowane narzędzia połowowe to, w przypadku szprotów i śledzi - włoki pelagiczne, w przypadku łososia i ryb płaskich - włoki denne i sieci skrzelowe (stawne).W południowym Bałtyku szczególnie silnie zaznacza się dominacja połowów szprota (dla polskich połowów - 63%) i rosnące znaczenie raportowanych wielkości połowów storni, które w 2022 r. mogą przekroczyć wielkości połowów Rynek ryb 32/2021 Dorsz - kiedyś kluczowy gatunek ekosystemu Bałtyku Dorsz jest (był?) kluczowym gatunkiem dla ekosystemu Bałtyku i przez dekady stanowił podstawę rybołówstwa w regionie. Na początku lat 80-tych, w „złotym okresie” połowów dorsza, polscy rybacy wyciągali w sieciach ponad 120 tysięcy ton tej ryby rocznie. Intensywna eksploatacja spowodowała przełowienie, co – w połączeniu z pogarszającymi się warunkami środowiskowymi – doprowadziło do zapaści. Dziesięć lat później łowiono już tylko nieco ponad 25 tysięcy ton, dziś połowy ukierunkowane są całkowicie wstrzymane. Dorsz jest gatunkiem szczególnie istotnym dla rybołówstwa na Morzu Bałtyckim, ponieważ dorsze zjadają szproty i śledzie, szproty i śledzie zaś żywią się ikrą dorszową i małymi dorszami. W efekcie wielkość stad dorsza wpływa na wielkość stad śledzia oraz szprota, i odwrotnie – rosnąca populacja szprota i śledzia oznacza więcej pokarmu dla dorsza i większe możliwości ekspansji, lecz jednocześnie powoduje zwiększoną presję na ikrę dorszy. Zachwianie tej równowagi wpływa negatywnie na wszystkie elementy artykuł na temat historii dorszowej zapaści został zamieszony na stronach Morskiego Instytutu połowów kluczowych gatunków na Morzu Bałtyckim Połowy (tys. ton) dorszy wschodniobałtyckich (w podobszarach 25-32), śledzi centralnego Bałtyku i szprotów całego Bałtyku w okresie 1974-2020 [2]. Rybołówstwa bałtyckie w Programie MSC Certyfikat Zrównoważonego Rybołówstwa MSC oznacza, że rybołówstwo spełnienia najbardziej uznane na świecie kryterium zrównoważonego rozwoju – Standard Zrównoważonego Rybołówstwa MSC. Standard oparty jest na Kodeksie Odpowiedzialnego Rybołówstwa Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (Food and Agriculture Organization of the United Nations, FAO) i został opracowany we współpracy z grupą międzynarodowych ekspertów, naukowców, przedstawicieli branży rybnej oraz organizacji pozarządowych z całego świata. Obecnie w Programie MSC są następujące rybołówstwa bałtyckie: Polskie połowy ryb płaskich, które we wrześniu 2021 r. jako pierwsze na świecie otrzymał certyfikat dla połowów storni i turbota (więcej informacji tutaj) Polskie połowy szprota, które w październiku 2021 r. otrzymały certyfikat MSC (więcej informacji tutaj) Łotewskie połowy szprota bałtyckiego (LFPO pelagic trawl sprat), które jako pierwsze połowy szprota otrzymały certyfikat MSC w maju 2017 r. (więcej informacji o rybołówstwie znajdziesz tutaj) Fińskie rybołówstwo bałtyckiego śledzia i szprota (Baltic herring and sprat trawl and trap net fisher), które jako pierwsze w Finlandii otrzymało certyfikat MSC w lipcu 2018 r. (więcej informacji o rybołówstwie znajdziesz tutaj) Łotewskie połowy śledzia i szprota w Zatoce Ryskiej (NZRO Gulf of Riga herring and sprat trawl fishery)otrzymały certyfikat MSC w styczniu 2020 r. Duńskie, szwedzkie, niemieckie i estońskie rybołówstwa śledzia i szprota bałtyckiego (Denmark, Estonia, Germany, Sweden Baltic herring and sprat) otrzymały certyfikat MSC w lipcu 2020 r. (więcej informacji o rybołówstwie znajdziesz tutaj) Polskie rybołówstwo w 2014 rozpoczęło proces oceny połowów dorsza bałtyckiego. Niestety w związku z pogarszającym się stanem stad wszystkie połowy dorsza zawieszono pod koniec 2015 r. Polskie połowy bałtyckie w Programie MSC [3] Połowy ryb płaskich Potrzebę zrównoważonego podejścia do prowadzenia połowów dostrzegli też polscy rybacy ryb płaskich (stornia, gładzica, turbot). W 2019 r. rozpoczęli trudny i czasochłonny proces oceny wg. Standardu Zrównoważonego rybołówstwa MSC. Ocena została dokonana przez ekspertów z niezależnej jednostki certyfikującej Global Trust. Ocena była podana recenzji naukowej oraz wieloetapowej konsultacji publicznej, przy udziale wielu uczestników z świata nauki, administracji oraz organizacji pozarządowych. Ostatecznie w wrześniu 2021 został przyznany certyfikat MSC. Warto podkreślić że to jest pierwszy certyfikat MSC dla połowów turbota i storni na świecie. To jednak nie koniec ciężkiej pracy związanej z certyfikatem MSC, należy zaznaczyć że certyfikat przyznany został warunkowo i tylko dla jednej metody połowowej (włoków). Proces oceny obejmował wstępnie aż 20 jednostek oceny (ang. Unit of Assessment, UoA), w rozróżnieniu ze względu na gatunek, obszar i narzędzia połowowe. Aktualnie do certyfikacji przewidziane są 4 jednostki certyfikacji (ang. Unit of Certification, UoC): połowy włokiem dennym storni połowy włokiem pelagicznym storni połowy włokiem dennym gładzicy połowy włokiem dennym turbota Połowy pelagiczne (szprota i śledzia) Dla polskich połowów pelagicznych wstępnie określono 6 jednostek oceny (ang. Unit of Assessment, UoA), w rozróżnieniu ze względu na gatunek, obszar i narzędzia połowowe. Ostatecznie w październiku 2021r. został przyznany certyfikat MSC jedynie dla połowów szprota włokiem pelagicznym. Pozostałe 5 jednostek oceny (UoA) nie przeszły pozytywnie oceny. Każde certyfikowane rybołówstwo musi dokonać wielu usprawnień aby certyfikat MSC zachować. Postęp z działań będzie weryfikowany na corocznych audytach, a niezbędne usprawnienia muszą być w pełni wdrożone w okresie obowiązywania certyfikatu (5 lat) aby możliwe było jego przedłużenie (recertyfikacji). To ważne żeby rybacy, administracja, naukowcy oraz organizacje pozarządowe kontynuowały współpracę, która rozpoczęła się w trakcie procesu oceny, aby rzeczywiście dokonać pozytywnych zmian pod wodą i w pełni w prowadzić zasady zrównoważonych połowów, co przyniesie korzyści środowiskowe, społeczne i ekonomiczne. Wprowadzanie pozytywnych zmian na Morzu Bałtyckim – warunki certyfikacji MSC Dla polskich rybaków to dopiero początek ciężkiej pracy nad wdrażaniem pozytywnych zmian w rybołówstwie. Podobnie jak w większości przypadków na świecie, również bałtyckie certyfikaty Zrównoważonego Rybołówstwa MSC zostały przyznane warunkowo. W celu spełnienia warunków certyfikacji, uzgodniony został plan naprawczy definiujący wprowadzenie pozytywnych zmian w rybołówstwie. Plan ten określa jakie działania, w wyznaczonym czasie muszą zostać podjęte, aby spełnić warunki certyfikacji. Do działań tych należy poprawienie zasad kontroli połowu, tak aby zapewnić odpowiedni poziom połowów w stosunku do biomasy stada odpowiadającej potrzebom ekosystemu. Konieczne jest również pozyskanie dodatkowej wiedzy i usprawnienie monitoringu przyłowu gatunków chronionych (np. ssaków i ptaków morskich). Na corocznych audytach sprawdzających, rybołówstwa muszą wykazać, że poszczególne rozwiązania usprawniające połowy są wprowadzane w życie . Niezbędne usprawnienia muszą być w pełni wdrożone w okresie obowiązywania certyfikatu (5 lat), aby możliwe było jego późniejsze przedłużenie (recertyfikacja). Dlatego, tak ważne jest, żeby rybacy, administracja, naukowcy oraz organizacje pozarządowe zacieśniły współpracę, która rozpoczęła się w trakcie procesu oceny. To jedyna ścieżka, aby rzeczywiście dokonać pozytywnych zmian pod wodą i w pełni wprowadzić zasady zrównoważonych połowów, co przyniesie korzyści środowiskowe, społeczne i ekonomiczne. Śledź bałtycki – co dalej? Międzynarodowa Rada do Badań Morza (ICES) 28 maja 2021 r. ogłosiła najnowsze wyniki badań stanu zasobów podstawowych gatunków ryb eksploatowanych na Bałtyku oraz przedstawiła zalecenia odnośnie wielkości kwot połowowych w 2022 r. (ICES, 2021). Śledzie z centralnej części Morza Bałtyckiego (ang. Central Baltic Herring, CBH) zostały zweryfikowane jako odławiane zbyt intensywnie i ze „zwiększonym ryzykiem utraty pełnej zdolności do odnawiania”. W odpowiedzi na zły stan, z dniem 15 września 2021 r. zawieszone zostały certyfikaty MSC dla wszystkich rybołówstw poławiających śledzie ze stada centralnego Bałtyku. Rybołówstwa zostają zawieszone z dniem 15 września 2021 co wpłynie częściowo na poniższe certyfikaty w Programie MSC: Denmark, Estonia, Germany, Sweden Baltic herring and sprat Finland Baltic herring & sprat NZRO Gulf of Riga herring and sprat trawl fishery Ocena dotycząca stanu stada śledzi została uzgodniona ze wszystkimi ekspertami z kilku jednostek certyfikujących audytujących poszczególne rybołówstwa bałtyckie poławiające śledzia CBH. Obniżone oceny zostały wprowadzone do ewaluacji również polskich połowów śledzia i opublikowane w dniu 10 września 2021 r. we Wstępnym Raporcie Końcowym (ang. Final Draft Report) wraz z decyzją o braku przyznaniu certyfikatu MSC. W najnowszym doradztwie ICES z 31 maja 2022 r. oszacowano biomasę stada (446 582 t) poniżej punktu odniesienia stada tarłowego (460 000 t) (SSBFmsy). Zaproponowano TAC o 33% wyższe w stosunku do zeszłego roku. Wzrost wartości wynika głównie ze stosunkowo dużej klasy roczników 2019, która została zrewidowana w górę w najnowszym doradztwie. Połowy śródlądowe w rejonie Morza Bałtyckiego Co warto podkreślić, Programem MSC objęte są nie tylko morskie połowy, ale również połowy śródlądowe. W zlewni Morza Bałtyckiego są obecnie certyfikowane 4 rybołówstwa: Szwedzkie połowy sandacza na jeziorze Hjalmaren (Lake Hjälmaren pikeperch fish-trap and gillnet), które otrzymały certyfikat już w 2006 r., (więcej informacji o tej niezwykłej historii znajdziesz na tutaj) Szwedzkie połowy sandacza na jeziorze Malaren i Vanern (SIC Lake Mälaren and Lake Vänern pikeperch), które otrzymały certyfikat w lipcu 2017 r. Rosyjskie połowy okonia i sandacza na jeziorze Peipus (Russian Lake Peipus perch and pike-perch), które otrzymały certyfikat w kwietniu 2019 r. Rosyjsko – estońskie Połowy okonia i sandacza na jeziorze Peipus (Russian and Estonian Lake Peipus perch and pike-perch), które otrzymały certyfikat w styczniu 2020 r. [1] [2] Wiadomości rybackie, lipiec 2021, na podstawie ICES. 2021. Baltic Fisheries Assessment Working Group (WGBFAS). ICES Scientific Reports. 3:53. 717 pp. [3] Proces nie obejmuje wszystkich polskich jednostek rybackich poławiających ryby pelagicznie, a jedynie podmioty które zgłosiły się do procesu oceny tj. Kołobrzeska Grupa Producentów Ryb, Organizacji Producentów Rybnych Władysławowo, Krajowej Izby Producentów Ryb, Organizacji Producentów Ryb Bałtyk. Zgodnie z wytycznymi MSC lista podmiotów objęta danym rybołówstwa może być poszerzona o kolejne podmioty, spełniające stosowne warunki.
Wędkowanie jest popularnym zajęciem, a na ryby, bez względu na niesprzyjającą pogodę lub trudne warunki, wybierają się chętnie rzesze polskich hobbystów i pasjonatów. Najczęściej przynęty zarzucają w rozmaitych rzekach i strumieniach, które przecinają cały nasz kraj. W tekście omawiamy więc wędkarstwo rzeczne i najważniejsze związane z nim zagadnienia. Ludzie łowią ryby od dziesiątek tysięcy lat, używając do tego celu przeróżnych narzędzi oraz technik. W wielu miejscach świata ryba była często jedynym stabilnym źródłem pożywienia, którego obecność często stanowiła o życiu lub śmierci całych społeczności. Choć współcześnie ryby na naszych talerzach pochodzą wprost z hodowli albo z połowów na skalę przemysłową, sztuka wędkowania nie zanikła. Ma się doskonale, ponieważ zamieniła się w relaksujące hobby, które ma również swoją bardziej profesjonalną sportową odsłonę. Jej najpopularniejszą odsłoną będzie wędkarstwo rzeczne. Wędkarstwo rzeczne – podstawowe informacje Wędkarstwo tego typu uprawia się pod każdą szerokością geograficzną, od tropikalnych dorzeczy Amazonki, po mroźną Syberię czy Alaskę. Poziom trudności połowów jest uzależniony od uwarunkowań geograficznych, czystości wody, warunków atmosferycznych oraz występującej w nich gatunków, a także posiadanego sprzętu, ważącego kilkadziesiąt kilogramów suma nie złapiemy, korzystając z wędki na małe ryby. Osprzęt należy więc dopasować do naszych możliwości, a także zamiarów. Na połów poświęca się co najmniej kilka godzin, często nawet cały dzień, warto więc zadbać o wygodę. Wędkarze rzeczni zaopatrują się w rozkładane krzesła, stoliki, stojaki na wędki, czasami też namioty i małe kuchenki turystyczne. Ponieważ często na rzeką trzeba stawić się z samego rana, niezbędna jest też odpowiednio ciepła i nieprzemakalna odzież, a także solidne wysokie buty/kalosze i plecak. W sklepach znajdziemy bardzo zróżnicowany asortyment akcesoriów i ubrań wędkarskich na każdą kieszeń. Warto przy tym pamiętać, że wędkowanie jest też świetnym sposobem na obcowanie z naturą, tak w teorii, bowiem hobby zachęca do poszerzania wiedzy o poszczególnych gatunkach ryb, ich morfologii, zwyczajach, trybie życia i diecie. Czasami hobby to może obudzić też naszą kreatywność, wielu wędkarzy samodzielnie przygotowuje mieszanki na zanęty, a także ręcznie składa różnego typu sztuczne przynęty. Wędkowanie rzeczne to również okazja do relaksu na świeżym powietrzu. Korzystając z niektórych metod połowu, nie musimy być też cały czas skupieni na powierzchni wody. W oczekiwaniu na branie możemy np. poczytać książkę lub posłuchać muzyki lub radia. Wędkarstwo rzeczne – jak łowimy ryby? Osiągnięcie sukcesu podczas wędkowania w rzece jest uzależnione w dużym stopniu od tego, jak dobrze znamy jej specyfikę. Powinniśmy orientować się, na jakich jej odcinkach występują szybkie prądy lub wiry, których unikają ryby. Warto znać też jej głębokość oraz topografię dna (czy jest np. muliste, czy też pokryte roślinnością wodną. Dla zasady, wędkarze rzeczni unikają zarzucania przynęty w środkowym przekroju rzeki, w którym z rzadka spotykają jakiekolwiek duże okazy. Zdecydowana większość gatunków żeruje w pobliżu dna, a także przy brzegach rzeki. Ryby często utrzymują się też tuż przy powierzchni lustra wody. Najpopularniejsze metody wędkarstwa rzecznego Wędkarze rzeczni korzystają z wielu technik połowów, poniżej przedstawiamy najpopularniejsze z nich. Na rzece łowi się zarówno z łodzi, jak i z brzegu. Wędkarstwo spinningowe rzeczne Spinning to metod idealne do połowu słodkowodnych ryb drapieżnych. Wędkarz korzysta głównie ze sztucznych przynęt wykonanych z tworzyw syntetycznych, a także metalu oraz drewna. Dzielimy je na trzy podstawowe rodzaje – blachy, gumy i woblery. Spinning polega na nieustannym zarzucaniu i ściąganiu przynęty, a tym samym symulowaniu zachowania rannej lub chorej ofiary drapieżnika. Grubość i długość wędki zależy tu od tego, na jaką rybę liczymy podczas połowu. Wędkarstwo gruntowo-spławikowe rzeczne Metoda, która nie wymaga od wędkarza ciągłej uwagi oraz wykonywania ruchów wędką, preferowana przez amatorów i osoby preferujące spokojne połowy. Wędkujemy tu zarówno z brzegu, jak i łódki, korzystając zazwyczaj z wędzisk o długości do 4 metrów, które ustawia się w pozycji pionowej. Przynęty (zarówno naturalne, jak i sztuczne) trafiają najczęściej na dno zbiornika. Kiedy ryba zaczyna brać, jesteśmy o tym informowani za pośrednictwem ruchów unoszącego się na wodzie spławika. Wędkarstwo trollingowe rzeczne Metoda, którą wykorzystuje się wyłącznie podróżując na powoli poruszającej się łodzi lub pontonie. Wędkarz holuje za sobą sztuczną przynętę (najczęściej woblery), czekając na zainteresowaną nią przepływającą w pobliżu rybę. Wędkarstwo podlodowe rzeczne Na rzekach można łowić ryby także wówczas, gdy ich powierzchnia pokryta jest grubą warstwą lodu. Do tego typu łowów wykorzystuje się specjalistyczny sprzęt. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj niezwykle krótka wędka, licząca sobie od kilkunastu do około 90 centymetrów długości, połączona z niewielkim kołowrotkiem zawierającym cienką żyłkę. Przynętę zarzuca się we własnoręcznie wykonanym otworze w lodzie, którego średnica nie przekracza 20 centymetrów. W naszych warunkach klimatycznych połowy tego typu na rzekach stają się coraz rzadsze, ze względu na wytwarzanie się w zimie niedostatecznie grubej pokrywy lodowej.
W nadmorskich smażalniach trudno o świeżą rybę. Najczęściej turystom serwuje się mrożonki. I to niekoniecznie z Bałtyku W lipcu, kiedy dorsze są pod ochroną, właściciele smażalni mówią wprost, że w ofercie mają świeże dorsze odłowione o poranku. To bzdura Ryby są zdrowe, ale zazwyczaj przyrządzane w taki sposób, że tracą większość swoich zdrowotnych właściwości. Duże zanieczyszczenie Morza Bałtyckiego też ma swoje znaczenie Świeża ryba prosto z kutra, złowiona o świcie w Bałtyku to w większości przypadków mit. Nie dotyczy to jednak śledzia i flądry, która w lipcu i sierpniu jest wyjątkowo pyszna. I wciąż odławiana na bałtyckich łowiskach. Co do reszty gatunków można niemal ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że łosoś czy morszczuk są tego dnia tak samo świeże nad Bałtykiem, jak i w restauracjach w Zakopanem. Przytłaczająca większość ryb serwowanych w nadbałtyckich smażalniach jest bowiem odgrzaną mrożonką. Smażalnie swoje, ministerstwo swoje Zdarza się, że w lipcu, kiedy dorsze są pod ochroną, właściciele smażalni mówią wprost, że w ofercie mają świeże dorsze odłowione o poranku. Skąd zatem się tam wzięły, skoro w lipcu łowić nie wolno? Właściciele punktów gastronomicznych tłumaczą turystom, że łowić mogą ci, którzy nie wykorzystali limitów. Co jest absolutną bzdurą. Łowić nie mogą wszyscy. Porty stoją puste, kutry pływają zazwyczaj po śledzie. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej na pytanie zadane przez serwis dotyczące tej sytuacji, odpowiedziało, że niewykorzystany limit połowowy wcale nie uprawnia armatorów do prowadzenia połowów wtedy, kiedy dorsz jest chroniony. Wygląda na to, że ci, który skusili się w lipcu na dorsza, zjedli mrożonkę. Odłowioną w Atlantyku. Taką, którą można było kupić w markecie w miejscu zamieszkania. Byłoby znacznie taniej, bo ceny w smażalniach nie są przecież niskie. Co więcej, jest duże prawdopodobieństwo, że dorsza nie zjemy również w sierpniu. KE wprowadziła właśnie zakaz połowów dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego. Ma to na celu ratowanie będącego w złym stanie stada dorsza atlantyckiego w tej części Bałtyku. Decyzja obowiązuje ze skutkiem natychmiastowym. Zakaz połowów dorsza w celach handlowych obowiązuje w większej części Morza Bałtyckiego do 31 grudnia 2019 r. Jak nie dorsz, to co? Oczywiście, można zjeść morszczuka, łososia, a nawet pangę. Ale na rybackich kutrach wpływających po połowach do portów ich nie znajdziemy. Te ryby po prostu świeże być nie mogą ze względu na podróż, jaką przebyły z łowiska do smażalni. Pangę przywleczono z Wietnamu, łososia prawdopodobnie z hodowli norweskich, morszczuka z basenu Morza Śródziemnego, Czarnego lub Atlantyku. Mintaja z Pacyfiku. Jeśli już chcemy spróbować typowo bałtyckiej ryby, świeżej i smacznej, lepiej poprosić o tradycyjną flądrę, śledzia lub szprota. A najlepiej by było kupić je bezpośrednio u rybaków - źródło pewne, a cena - nieporównywalnie niższa niż w punkcie gastronomicznym. Ryba niby zdrowa, ale... No właśnie, większość ryb w smażalniach jest... smażona. W panierce, na głębokim oleju. Panierowanie ryb w bułce tartej lub mące, a następnie jej smażenie w oleju prowadzi nie tylko do największych strat w zawartości kwasów omega-3, bo szybko się one utleniają, ale także wprowadza węglowodany i tłuszcze wielonienasycone długołańcuchowe, mniej korzystne dla naszego zdrowia. Jako że większość ryb jest zdecydowanie zdrowa, łatwiej wymienić gatunki, których spożywanie w dużych ilościach może być szkodliwe. Nie chodzi tutaj w zasadzie o gatunki, a raczej ryby z konkretnych siedlisk, gdzie środowisko uległo znacznemu skażeniu. Takimi rybami są właśnie wszystkie gatunki żerujące w dnie Bałtyku. Do nich zalicza się flądra. W ich organizmach kumulują się metale ciężkie, np. rtęć, ołów czy kadm. Spożywanie w niewielkich ilościach może jednak przynosić więcej korzyści niż szkód, więc nie trzeba unikać ich w czasie swego pobytu nad morzem. Negatywny efekt mógłby się objawić dopiero przy codziennym ich spożywaniu. Umiar przede wszystkim. (Onet./PAP/
jakie ryby łowi się w bałtyku